17 października 2013

Czyj ten Dubrownik?

Pytanie oczywiście retoryczne. Przeglądając jednak bałkańską prasę można odnieść wrażenie, że nie do końca wszyscy pogodzili się z układem granic. Znów muszę odnieść się do futbolu, a dokładniej do spotkania Serbii z Chorwacją w ostatnich eliminacjach do MŚ. Zapewne kibice kraju leżącego na wschodnim wybrzeżu Adriatyku przecierali oczy ze zdziwienia, kiedy podczas transmisji telewizyjnej ich oczom ukazał się widok  spalonej flagi narodowej oraz transparentu z napisem "Serbski Dubrownik". Mnie też to zaskoczyło. Postanowiłem nie zwlekać zbyt długo i znaleźć sens(?) ww. hasła z transparentu serbskich kibiców.
Profil: Serbski Dubrownik / Facebook






Piątkowej nocy wszystkim dopisywały humory, bawiliśmy się wspólnie z Chorwatami w jednym z niewielkich klubów. Do tańca zachęcały hity bałkańskich gwiazd ( co warto podkreślić angielskich utworów za wiele tu nie uraczysz). W pewnym momencie dołączyli do nas studenci z tutejszego uniwersytetu. Skąd jesteś? Co studiujesz? Dlaczego Chorwacja? Pytanie za pytaniem, od słowa do słowa i tak zagadałem jednego z nich:

- Widziałem zdjęcia z ostatniego meczu wyjazdowego Chorwacji. Dobrze dostrzegłem flagę z napisem Serbski Dubrownik?
Mój rozmówca niezwykle rozbawiony po kilku kieliszkach rakiji bez wzruszenia odpowiedział: - Tak i nienawidzę ich  - po czym zapytał czy mam ognia.
- Okej, ale jak wytłumaczyć to zachowanie? - zapytałem
- W 91' przyjechali, atakowali nas, zniszczyli większość miasta. Teraz chcą je po prostu odzyskać. Nie nawidzimy ich! nie na wi dzi my!
Chłopak opowiedział krótko o przebiegu wydarzeń z 1.października, ale były to ogólniki, o których poczytać można w wielu źródłach. Chwilę później dołączyła do nas gromadka rozweselonych Chorwatów, po czym rozpoczęła się nauka ciekawych, acz niezbyt użytecznych chorwackich słówek. Nie wnikałem dalej w szczegóły. Wiem, że wojna to bardzo delikatny temat...
                                              
Odpowiedź Chorwatów na Serbski Dubrownik/ Facebook
W domu zrobiłem szybki research związany ze wspomnianym już wcześniej sloganem. Natrafiłem jedynie na kilka facebook'owych kont za lub przeciwko serbskiemu Dubrownikowi (screeny powyżej). Przy okazji wyłapałem artykuły o podobnej tematyce, odnoszącej się m.in do Vukovaru, Trebinje czy Srebrenicy. Wszystkie dotyczą internetowej 'przepychanki' o przynależność któregoś miasta do danego państwa. 
Spór o Dubrownik pokazuje tylko jak wielką zadrę pozostawiła po sobie wojna oraz  rozpad Jugosławii. Miasto oczywiście należy do Chorwacji i wierzę, że nic już tego nie zmieni.  Teraz "Perła Adriatyku" stała się przedmiotem medialnej rywalizacji. Po incydencie z serbskim Dubrovnikiem, chorwackie gazety głośno komentowały zachowanie Serbów. Oczywiście nie omieszkali przy tym wytknąć haseł użytych w stronę Bośniaków podczas ostatniego meczu koszykówki. I tak koło się zamyka. Ktoś przed przyjazdem na Bałkany powiedział mi, że muszą minąć dwa pokolenia aby sytuacja się polepszyła. Być może, przecież czas leczy rany. Przeglądając jednak bałkańskie media doszedłem do wniosku, że po wspomnianych ranach zostały ogromne blizny. Blizny, które choć głęboko ukryte - da się dostrzec, uwierzcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz